Potrzeba chyba polecieć na Księżyc, by z dystansem spojrzeć na świat.
Nie oddychać powietrzem, w którym jest masę wspomnień.
Tych dobrych - uśmiechów, magicznych koncertów, motylków w brzuchu, piątek z egzaminów, smacznych kaw, imprez...i tych szkodliwych [tylko wieczny smog Krakowa może się z nimi równać].
Jeść tylko to, co bogate w substancje odżywcze.
Nie gonić szybko umykającego czasu.
Nie przejmować się "wyglądem".
Oderwać się od przyziemność - wreszcie być nieważkim!
I dopiero chyba z takiego dystansu popatrzeć, pomyśleć, zamarzyć, ogarnąć (się), docenić, zatęsknić, rozpocząć nowy rozdział.
Znaleźć swoje miejsce na świecie (nie ukrywajmy z takiej perspektywy jest wiele opcji).
A potem wrócić i dojść do wniosku, że NASA zarobiłoby miliony, jakby wprowadziło opcję leczenia złamanych serc, łapania dystansu, poszukiwania złotego środka (itd!) wycieczką na Księżyc.
Wszystkie "chyba" użyte celowo. Czekam na swój lot.

Jeść to co bogate w substancje odżywcze? Jestem na etapie rzygania aktualnie
OdpowiedzUsuń