[Palenie zabija... to, co niechciane.]
Krakowski Kazimierz, produkcja własna
Jak tu się wyrazić by nie psychologizować? (będąc gąbką w oceanie psychologii ciężko)
Od kiedy pamiętam byłam i jestem wielką zwolenniczką palenia. Takiego dobrego, ekologicznego.
I by nie zostać posądzoną o niedojrzałość lub zwykłą ucieczkę od problemu, wytłumaczę się jak rozumiem to usuwanie mostów. Trochę refleksji. Trochę teorii. Trochę życia.
Wyjdę od samotności - najbardziej indywidualnego i wewnętrznego stanu ever.
I gdy ostatnio usłyszałam na wykładzie, że można tę samotność porównać do biologicznego sygnału awersyjnego [czegoś na wzór głodu, pragnienia], który krzyczy: "Jesteś w niebezpieczeństwie!" to będę zwolenniczką palenia jeszcze długo.
Bo...
Bo jak spalisz to, co niechciane, męczące, dręczące, burzące spokój i wiele innych, masz szansę być samotnym/samotną. A od samotności i jej ostrzegającego okrzyku jest już bardzo blisko do budowania nowego, pięknego, solidnego mostu...bo przecież jak jesteśmy głodni szukamy jedzenia, a spragniony tylko myśli o wodzie.
Samotny po drugiej stronie mostu, miejmy nadzieję, podąży ku człowiekowi.
clue bez metafor?
nie da się.
Naucz mnie tak palić. (jedźmy do tego jebanego kraśnika)
OdpowiedzUsuńmogę tylko pożyczyć zapałki.
Usuń