Zaintrygował mnie (i jednocześnie zmotywował do napisania) mój pewien kubek. Cały wypełniony niepiszącymi długopisami. Jak jakiś się wypisze to go tam odstawiam.
Dziś szukając czegoś do pisania odruchowo sięgnęłam w stronę "zbiorowiska pisaków pod rękę" i ku memu zaskoczeniu, wszystkie nie piszą. Uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam zastanawiać, ile jeszcze takich "kubków" mam?
Zakładam, że jedną z głównych przyczyn dla których sprzątamy jest przebywanie/życie w miłej atmosferze. [Każdy zaś ma swoje punkty graniczne, kiedy stwierdza, że już jest miło.]
Na tę atmosferę składają się w gruncie rzeczy nasze nawyki. Zawsze ustawiamy książki od największej do najmniejszej. To, co czytamy leży pod ręką na dole. Nie łączymy rzeczy związanych z pracą z naszym hobby. Na pulpicie zostawiamy tylko to, co potrzebne w danym tygodniu. Wypisane długopisy trzymamy w wyznaczonym do tego kubku. Można tego mnożyć i mnożyć.
Tylko czy te nawyki faktycznie robią miłą atmosferę?
A może są tylko-nawykami i zabierają przestrzeń wartą innego rozwiązania?
Przecież są u nas od zawsze.
Tak jest z wieloma rzeczami i Rzeczami.
Są od zawsze, ale czy to znaczy, że są najlepsze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz